Studia za granicą mają swoje plusy i minusy. We wcześniejszym poście wspomniałam o tym, co nie podobało mi się na moim uniwersytecie do tego stopnia, że rozważałam przeniesienie się na polską uczelnię. Dziś natomiast, opowiem Wam o aspekcie studiowania na moim uniwersytecie, który uwielbiam. A mianowicie, o niekonwencjonalnych metodach nauczania i poczuciu humoru wykładowców.
Na pierwszym semestrze miałam psychologię z najbardziej ukochanym przez studentów wykładowcą na tej katedrze. Wszystkie jej zajęcia były fantastyczne, bo nie dość, że były świetnie przygotowane pod względem merytorycznym, to dodatkowo jej osobowość oraz urozmaicone techniki dydaktyczne czyniły je niezwykle rozrywkowymi i przyjemnymi w odbiorze. Jednak, jeden wykład utkwił mi ( i założę się, że nie tylko mnie!) szczególnie w pamięci.
Wykład trwał już dobre dwadzieścia minut, kiedy na sali zapanowało poruszenie. Zamiast na wykładowczynię, oczy wszystkich studentów skierowane były na widowisko rozgrywające się w przejściu pomiędzy ławkami. Dwie dziewczyny prowadziły ożywioną wymianę zdań, szarpiąc się przy tym. Sytuacja zdawała się eskalować, a szmer rozmów studentów uniemożliwiał dalsze prowadzenie zajęć. W końcu, zniecierpliwiona wykładowczyni interweniowała wypraszając delikwentki z sali, nie przebierając przy tym w słowach. Szczęśliwie, zajęcia zostały wznowione, jednak myśli studentów były bardziej zajęte domysłami na temat zaistniałego wydarzenia, aniżeli dywagacjami prowadzącej. Jakiś czas później, wykładowczyni przysłała nam maila, w którym przepraszała nas za to, że incydent na zajęciach wyprowadził ją z równowagi (nie pierwszy i nie ostatni raz zdarzyło jej się przekląć i podnieść głos). Sprawa wydawała się zamknięta.
Jednak na następnym wykładzie, temat powrócił w najmniej spodziewanej formie. Przedmiotem zajęć była pamięć u świadków naocznych zdarzeń. Wykładowczyni, jak gdyby nigdy nic, rozpoczęła wykład od zadania nam kilka pytań. Kiedy rozpoczęła się kłótnia studentek? Czego dotyczyła wymiana zdań? Jaki miały akcent? Która z nich była ubrana na zielono? Prowadząca wyświetliła nam również zestawy zdjęć prosząc o rozpoznanie dziewczyn biorących udział w incydencie. Okazało się, że zaistniała na poprzednich zajęciach sytuacja była całkowicie zaplanowana przez wykładowczynię i miała na celu pokazanie nam w sposób empiryczny, jak działa pamięć u świadków naocznych zdarzeń. Muszę przyznać, że byłam pod wielkim wrażeniem jej pomysłowości, a lekcję zapamiętam na długo, jeśli nie na zawsze.
Podobna sytuacja miała miejsce na zajęciach z antropologii. Tego dnia mieliśmy rozmawiać o wzajemności w kulturze i recyprokacji. Wykładowczyni przyszła na wykład nieco spóźniona i zamiast zacząć wykład, zaczęła wyjaśniać nam powody swojego spóźnienia. W skrócie powiem, że chodziło o to, że pożyczyła pieniądze synowi zaprzyjaźnionego wykładowcy, aby ten mógł kupić sobie coś słodkiego. Kiedy ojciec chłopca chciał oddać jej pieniądze, odmówiła ich przyjęcia, powołując się na łączącą ich przyjaźń. Mężczyzna nalegał aby je przyjęła, ale ona uparcie mu odmawiała. Wywiązała się z tego kłótnia. Zamiast pogłębić ich przyjaźń, zaistniała sytuacja tylko jej zaszkodziła. Po opowiedzeniu tej historii, wykładowczyni w końcu przeszła do meritum sprawy, wzajemności w kulturach plemiennych, wymianie kula i zasadach wzajemności Mauss’a. Kiedy wykład miał się już ku końcowi, do sali wkroczył wspomniany wcześniej wykładowca z piątakiem w wyciągniętej przed siebie dłoni, kierując się w stronę prowadzącej i prosząc aby w końcu przyjęła od niego pieniądze. Spierali się przez chwilę, czy wykładowczyni powinna je przyjąć, czy też nie. W końcu, zwrócili się do nas z zapytaniem jak naszym zdaniem (bazując na informacjach podanych podczas wykładu) powinni rozwiązać ten konflikt.
Przytoczone przeze mnie historie to doskonałe przykłady na to, jak niewielkim kosztem można ucznia/studenta zaciekawić, zaangażować i sprawić aby na długo zapamiętał treść wykładu. Do innych, mniej spektakularnych metod stosowanych przez wykładowców należy przebieranie się/stosowanie rekwizytu (prowadząca przebrana za wilkołaka podczas zajęć o metamorfozie), czy też ciekawe ujęcie tematu (powtórka z psychologii w oparciu o Grę o Tron). Oczywiście, nie wszystkie zajęcia na moim uniwersytecie tak wyglądają, są to raczej chwalebne wyjątki niż przyjęty standard. Nie mniej jednak, mogą stanowić inspirację dla innych nauczycieli i wykładowców.