Lekcja, której nigdy nie zapomnę

Studia za granicą mają swoje plusy i minusy. We wcześniejszym poście wspomniałam o tym, co nie podobało mi się na moim uniwersytecie do tego stopnia, że rozważałam przeniesienie się na polską uczelnię. Dziś natomiast, opowiem Wam o aspekcie studiowania na moim uniwersytecie, który uwielbiam. A mianowicie, o niekonwencjonalnych metodach nauczania i poczuciu humoru wykładowców.

Na pierwszym semestrze miałam psychologię z najbardziej ukochanym przez studentów wykładowcą na tej katedrze. Wszystkie jej zajęcia były fantastyczne, bo nie dość, że były świetnie przygotowane pod względem merytorycznym, to dodatkowo jej osobowość oraz urozmaicone techniki dydaktyczne czyniły je niezwykle rozrywkowymi i przyjemnymi w odbiorze. Jednak, jeden wykład utkwił mi ( i założę się, że nie tylko mnie!) szczególnie w pamięci.

Startup Stock Photos

Wykład trwał już dobre dwadzieścia minut, kiedy na sali zapanowało poruszenie. Zamiast na wykładowczynię, oczy wszystkich studentów skierowane były na widowisko rozgrywające się w przejściu pomiędzy ławkami. Dwie dziewczyny prowadziły ożywioną wymianę zdań, szarpiąc się przy tym. Sytuacja zdawała się eskalować, a szmer rozmów studentów uniemożliwiał dalsze prowadzenie zajęć. W końcu, zniecierpliwiona wykładowczyni interweniowała wypraszając delikwentki z sali, nie przebierając przy tym w słowach. Szczęśliwie, zajęcia zostały wznowione, jednak myśli studentów były bardziej zajęte domysłami na temat zaistniałego wydarzenia, aniżeli dywagacjami prowadzącej. Jakiś czas później, wykładowczyni przysłała nam maila, w którym przepraszała nas za to, że incydent na zajęciach wyprowadził ją z równowagi (nie pierwszy i nie ostatni raz zdarzyło jej się przekląć i podnieść głos). Sprawa wydawała się zamknięta.

Jednak na następnym wykładzie, temat powrócił w najmniej spodziewanej formie. Przedmiotem zajęć była pamięć u świadków naocznych zdarzeń. Wykładowczyni, jak gdyby nigdy nic, rozpoczęła wykład od zadania nam kilka pytań. Kiedy rozpoczęła się kłótnia studentek? Czego dotyczyła wymiana zdań? Jaki miały akcent? Która z nich była ubrana na zielono? Prowadząca wyświetliła nam również zestawy zdjęć prosząc o rozpoznanie dziewczyn biorących udział w incydencie. Okazało się, że zaistniała na poprzednich zajęciach sytuacja była całkowicie zaplanowana przez wykładowczynię i miała na celu pokazanie nam w sposób empiryczny, jak działa pamięć u świadków naocznych zdarzeń. Muszę przyznać, że byłam pod wielkim wrażeniem jej pomysłowości, a lekcję zapamiętam na długo, jeśli nie na zawsze.

pexels-photo-545065

Podobna sytuacja miała miejsce na zajęciach z antropologii. Tego dnia mieliśmy rozmawiać o wzajemności w kulturze i recyprokacji. Wykładowczyni przyszła na wykład nieco spóźniona i zamiast zacząć wykład, zaczęła wyjaśniać nam powody swojego spóźnienia. W skrócie powiem, że chodziło o to, że pożyczyła pieniądze synowi zaprzyjaźnionego wykładowcy, aby ten mógł kupić sobie coś słodkiego. Kiedy ojciec chłopca chciał oddać jej pieniądze, odmówiła ich przyjęcia, powołując się na łączącą ich przyjaźń. Mężczyzna nalegał aby je przyjęła, ale ona uparcie mu odmawiała. Wywiązała się z tego kłótnia. Zamiast pogłębić ich przyjaźń, zaistniała sytuacja tylko jej zaszkodziła. Po opowiedzeniu tej historii, wykładowczyni w końcu przeszła do meritum sprawy, wzajemności w kulturach plemiennych, wymianie kula i zasadach wzajemności Mauss’a. Kiedy wykład miał się już ku końcowi, do sali wkroczył wspomniany wcześniej wykładowca z piątakiem w wyciągniętej przed siebie dłoni, kierując się w stronę prowadzącej i prosząc aby w końcu przyjęła od niego pieniądze. Spierali się przez chwilę, czy wykładowczyni powinna je przyjąć, czy też nie. W końcu, zwrócili się do nas z zapytaniem jak naszym zdaniem (bazując na informacjach podanych podczas wykładu) powinni rozwiązać ten konflikt.

Przytoczone przeze mnie historie to doskonałe przykłady na to, jak niewielkim kosztem można ucznia/studenta zaciekawić, zaangażować i sprawić aby na długo zapamiętał treść wykładu. Do innych, mniej spektakularnych metod stosowanych przez wykładowców należy przebieranie się/stosowanie rekwizytu (prowadząca przebrana za wilkołaka podczas zajęć o metamorfozie), czy też ciekawe ujęcie tematu (powtórka z psychologii w oparciu o Grę o Tron). Oczywiście, nie wszystkie zajęcia na moim uniwersytecie tak wyglądają, są to raczej chwalebne wyjątki niż przyjęty standard. Nie mniej jednak, mogą stanowić inspirację dla innych nauczycieli i wykładowców.

Dlaczego chciałam rzucić studia w Szkocji po zaledwie jednym semestrze?

Odkąd sięgam pamięcią studiowanie za granicą było moim marzeniem. Chciałam podjąć wyzwanie nauki w języku obcym aby opanować go do perfekcji, zapewnić sobie lepsze perspektywy na rynku pracy i  przeżyć przygodę jaką jest życie w innym kraju. Jednak kiedy moje marzenie się spełniło i dostałam się na wymarzone studia, rzeczywistość okazała się inna niż się spodziewałam. Byłam tak zawiedziona, że chciałam przenieść się z powrotem do Polski po pierwszym semestrze. Dlaczego?

IMG_2263
King’s College – wizytówka  kampusu głównego AU

Zacznijmy od początku. Kiedy składałam aplikację na studia poprzez UCAS, zintegrowany system aplikacji na uczelnie wyższe w Wielkiej Brytanii, na mojej liście widniała tylko jedna pozycja – the University of Aberdeen (AU). Powody? Ta uczelnia podobała mi się na tyle, że nie chciałam uczyć się na żadnej innej, a ponadto byłam pewna, że się na nią dostanę ze względu na jej niewygórowane progi punktowe. AU jest przeciętnym uniwersytetem jeśli chodzi o rankingi ogólne, ale jest jednym z najlepszych w Szkocji i jednym z lepszych w UK jeśli chodzi o moje kierunki – antropologię i hispanistykę. Jego atutem jest również fakt, że wszyscy studenci kierunków językowych muszą odbyć roczne lub semestralne praktyki w kraju którego języka się uczą. Ważne też było dla mnie to, że system nauczania jest bardzo elastyczny, studenci mogą sami wybierać przedmioty i godziny zajęć. Dodatkową zaletą okazała się rozbudowana sieć wsparcia dla studentów w zakresie kariery, mieszkania czy rozwijania zainteresowań. Co więc sprawiło, że znalazłam się w gabinecie mojego tutora, osoby wyznaczonej do udzielania mi rad oraz reprezentowania mnie w kontaktach z uczelnią, z zapytaniem co mogę zrobić aby przenieść się na polski uniwersytet?

Po pierwsze, różnice w podejściu do studiowania. W Szkocji i Wielkiej Brytanii ogólnie, liczba godzin spędzanych przez studentów na uczelni jest o wiele mniejsza niż w Polsce. Wynika to z chęci umożliwienia studentom pracy, bez konieczności zmiany trybu studiów na zaoczny. Ponadto kładzie się większy nacisk na pracę własną, czytanie materiałów, pisanie esejów, więc nie ma potrzeby spędzania długich godzin na uczelni. Miałam dwanaście godzin zajęć w tygodniu studiując dwa kierunki podczas gdy moi znajomi studiujący w Polsce częstokroć spędzali na uczelni po osiem godzin dziennie. Ta różnica sprawiała, że miałam wrażenie, że ‘nic’ na tych studiach nie robię.

IMG_2262
Brama prowadząca do Crombie Hall

Kolejnym powodem mojego niezadowolenia były przedmioty wykładane w ramach hispanistyki. W programie nauczania tego kierunku w Polsce znajduje się dużo więcej przedmiotów z teorii języka, dydaktyki i tłumaczeń, przydatnych dla przyszłych nauczycieli i tłumaczy języka hiszpańskiego. Natomiast, w moim programie studiów jako przedmiot tego typu uwzględniony był tylko jeden smutny przedmiot dotyczący przekładów z języka hiszpańskiego na angielski, co było dla mnie ogromnym zawodem.

Co więcej, rozczarował mnie poziom nauczania języka hiszpańskiego. Przed rozpoczęciem studiów, uczyłam się tego języka od czterech lat i znałam go bardzo dobrze. Mimo, że na studiach zaczęłam naukę hiszpańskiego na najwyższym dostępnym poziomie, to i tak nie był on dopasowany to moich umiejętności. W mojej grupie były zarówno osoby które uczyły się hiszpańskiego od kilku lat jak i takie, które rozpoczęły swoją przygodę z tym językiem zaledwie półtorej roku wcześniej w grupie początkującej. Program był sztywno określony, więc nauczyciel nie mógł go dopasować do poziomu studentów a nawet jeśli by mógł, to było by to bardzo trudne przy tak zróżnicowanej grupie. Efekt był taki, że osoby zaawansowane nie rozwijały się, a osoby mniej zaawansowane czuły się niekomfortowo.

Od czasu kiedy siedziałam w gabinecie mojego tutora wyrażając swoje niezadowolenie i chęć przeniesienia się na polski uniwersytet minął już rok. W tym roku również go odwiedziłam, tym razem aby przedstawić mu pomysł na temat pracy licencjackiej, mimo że powinnam zacząć się nią zajmować dopiero za dwa lata. Jedyną rzeczą która zmieniła się pomiędzy tymi spotkaniami było moje nastawienie. Postanowiłam, że nadmiar wolnego czasu wykorzystam na inne zajęcia: poprosiłam o możliwość uczęszczania na dodatkowy przedmiot – język francuski; udzielam się jako wolontariusz w dwóch miejscach: studenckiej księgarni i prestiżowej organizacji charytatywnej; biorę udział w programach organizowanych przez uniwersytet, między innymi zajmuję się zagranicznymi studentami z wymiany i pomagam potencjalnym studentom podszlifować swój angielski. Jeśli chodzi o hispanistykę – język hiszpański ćwiczę we własnym zakresie, a przedmioty teoretyczne również przyswoję sama jeśli zajdzie taka potrzeba. Studia na moim uniwersytecie oprócz pewnych wad, mają wiele zalet. W chwili obecnej nie zamieniłabym mojej uczelni na żadną inną!